Wiemy doskonale, że smak kawy możemy ocenić tylko, jeśli nie zaśmiecimy go cukrem lub co gorsza - mlekiem. Dla bardziej żądnych wrażeń polecam jeszcze kawę wystudzoną, wtedy nie oszuka nas też gorąca temperatura.
Ratowanie kawy cukrem lub mlekiem, to jak ratowanie kwasiora (np. francuskiego wina z 5 l kanistrów za 25 franków) dolewaniem coli. O smak nie chodzi, ma walić kofeiną/alkoholem w łeb.
W efekcie jednego czy drugiego rozpieprzamy sobie żołądek. Najlepiej jeszcze codziennie traktować świadomie w ten sposób swój żołądek, a potem łykać jakieś tabletki na trawienie laktozy lub łagodzenie niestrawności.
Jeśli skończy nam się prawdziwa kawa w termosie, musimy się czasem zatrzymać na stacji benzynowej i napić miejscowej. Kawa na Statoilu zawsze wydawała mi się w tym przypadku prawdopodobnie najlepszą opcją. A tu nagle, czytając dobrą książkę, trafiam na taką jej recenzję:
"Przy stoliku czuł się podle, ponieważ nienawidził smaku czarnej kawy, po dwóch łykach kręciło go w żołądku, a w ustach pojawiał się kwaśny smak. Ale co robić? Wrócić po śmietankę, posłodzić potajemnie?"
O kurczę! Dwie strony dalej jest jeszcze mocniej:
"Ziewnął i upił zimnej już kawy, obrzydliwej jak płyn do przetykania rur."
Podoba mi się "Gniew" Zygmunta Miłoszewskiego, więc po powrocie do Polski, spróbuję kawy na Statoilu. Może faktycznie tak się zepsuła?
Ratowanie kawy cukrem lub mlekiem, to jak ratowanie kwasiora (np. francuskiego wina z 5 l kanistrów za 25 franków) dolewaniem coli. O smak nie chodzi, ma walić kofeiną/alkoholem w łeb.
W efekcie jednego czy drugiego rozpieprzamy sobie żołądek. Najlepiej jeszcze codziennie traktować świadomie w ten sposób swój żołądek, a potem łykać jakieś tabletki na trawienie laktozy lub łagodzenie niestrawności.
Jeśli skończy nam się prawdziwa kawa w termosie, musimy się czasem zatrzymać na stacji benzynowej i napić miejscowej. Kawa na Statoilu zawsze wydawała mi się w tym przypadku prawdopodobnie najlepszą opcją. A tu nagle, czytając dobrą książkę, trafiam na taką jej recenzję:
"Przy stoliku czuł się podle, ponieważ nienawidził smaku czarnej kawy, po dwóch łykach kręciło go w żołądku, a w ustach pojawiał się kwaśny smak. Ale co robić? Wrócić po śmietankę, posłodzić potajemnie?"
O kurczę! Dwie strony dalej jest jeszcze mocniej:
"Ziewnął i upił zimnej już kawy, obrzydliwej jak płyn do przetykania rur."
Podoba mi się "Gniew" Zygmunta Miłoszewskiego, więc po powrocie do Polski, spróbuję kawy na Statoilu. Może faktycznie tak się zepsuła?